Rozdział 1 sen
Pogrzeb. Zamknięta trumna. Moi
rodzice płaczący cicho. I brat wpatrzony w dal, stojący na uboczu ze smutną
miną. Nagle zapragnęłam podejść do niego, przytulić się, zapytać co się stało i
powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Lecz nagle z jakichś niewytłumaczalnych
przyczyn moją uwagę przykuła trumna. A szczególnie napis wyryty na niej, a
dokładnie moje imię i nazwisko. Nagle poczułam przerażenie, dominujący strach.
Miałam nadzieję, że to sen, z którego zaraz się obudzę więc spróbowałam się
uszczypnąć. I wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem bezcielesna, że jedynie
unoszę się nad ludźmi i rzeczami znajdującymi się tu. Chciałam się obudzić,
lecz z każdą chwilą nabierałam przekonania, że to jest rzeczywistość i nie mam
się z czego budzić. Poczułam się strasznie samotna, więc podpłynęłam do brata.
Tylko on ze wszystkich tu obecnych, czyli całej mojej rodziny mnie rozumiał.
Rok temu był jeszcze dziadek, lecz nie przeżył, umarł 8 miesięcy temu. Dziadek
był osobą, do której zawsze mogłam przyjść z problemami a on zawsze mnie
wysłuchiwał i udzielał mądrej rady, którą i tak zazwyczaj zrozumiałam dużo
później niż powinnam. Dziadek odszedł, więc pozostał mi brat, starszy o 3 lata,
buntownik, ale dla mnie zawsze był miły i wyrozumiały. Ostatnio tylko on mnie
wspierał, kiedy rodzice dawali mi w kość. Dlatego teraz jego towarzystwa
potrzebowałam najbardziej. A on jakby czując mnie popatrzył się na mnie,
wprawdzie nic nie widząc i uśmiechnął się. Z jego uśmiechem odleciał cały mój
strach i zaczęłam przyglądać się uważniej scenie, która się wokół mnie działa.
Zobaczyłam moją babcię pochlipującą cichutko zrobiło mi się żali jej, bo
chociaż mnie nie rozumiałam to zawsze była dla mnie miła. Nagle czyjaś sylwetka
przykuła szczególnie moją uwagę. Był to smukły chłopak imieniem Kuba chodzący
ze mną do klasy. Nie spodziewałam się go tutaj. Wprawdzie ostatnie trochę
zaczęliśmy ze sobą gadać, ale nie przypuszczałam, że tyle dla niego znaczyłam,
że przyszedł się ze mną pożegnać. Popatrzyłam mu w oczy, uwielbiałam jego oczy
miały one piękny odcień jasnej, prawie przeźroczystej zieleni i zobaczyłam
smutek. Rozejrzałam się w około, ale więcej osób z mojej klasy nie zobaczyłam.
Angelika i Natalia moje ‘najlepsze’ przyjaciółki nawet nie pofatygowały się,
żeby przyjść. Pewnie teraz śmieją się gdzieś razem. Zasmuciło mnie to strasznie
bowiem uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie miałam żadnych prawdziwych
przyjaciół. Nagle spojrzałam na mojego brata. To co ujrzałam prawie
wyprowadziło mnie z równowagi. Mój brat, zawsze twardy, niezależnie od sytuacji
płakał. Nawet kiedy jego przyjaciel przedawkował nie uronił żadnej łzy. A teraz
płakał. Poczułam się zaszczycona, ponieważ uświadomiłam sobie ile dla niego
znaczyłam, przecież nie tylko on był dla mnie podporob, ale i ja dla niego. To
ja przyprowadzałam go do domu pijanego i pomagałam nie zrobić niczego głupiego.
To ja pomogłam mu rzucić palenie. To ja pomagałam mu w kłopotach, gdy pilnie
potrzebował kasy. Nagle tak bardzo zapragnęłam go przytulić..
I wtedy obudziło mnie światło
świecące na przemian raz do jednego a raz do drugiego oka.