czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 1 Sen



Rozdział 1 sen
Pogrzeb. Zamknięta trumna. Moi rodzice płaczący cicho. I brat wpatrzony w dal, stojący na uboczu ze smutną miną. Nagle zapragnęłam podejść do niego, przytulić się, zapytać co się stało i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Lecz nagle z jakichś niewytłumaczalnych przyczyn moją uwagę przykuła trumna. A szczególnie napis wyryty na niej, a dokładnie moje imię i nazwisko. Nagle poczułam przerażenie, dominujący strach. Miałam nadzieję, że to sen, z którego zaraz się obudzę więc spróbowałam się uszczypnąć. I wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem bezcielesna, że jedynie unoszę się nad ludźmi i rzeczami znajdującymi się tu. Chciałam się obudzić, lecz z każdą chwilą nabierałam przekonania, że to jest rzeczywistość i nie mam się z czego budzić. Poczułam się strasznie samotna, więc podpłynęłam do brata. Tylko on ze wszystkich tu obecnych, czyli całej mojej rodziny mnie rozumiał. Rok temu był jeszcze dziadek, lecz nie przeżył, umarł 8 miesięcy temu. Dziadek był osobą, do której zawsze mogłam przyjść z problemami a on zawsze mnie wysłuchiwał i udzielał mądrej rady, którą i tak zazwyczaj zrozumiałam dużo później niż powinnam. Dziadek odszedł, więc pozostał mi brat, starszy o 3 lata, buntownik, ale dla mnie zawsze był miły i wyrozumiały. Ostatnio tylko on mnie wspierał, kiedy rodzice dawali mi w kość. Dlatego teraz jego towarzystwa potrzebowałam najbardziej. A on jakby czując mnie popatrzył się na mnie, wprawdzie nic nie widząc i uśmiechnął się. Z jego uśmiechem odleciał cały mój strach i zaczęłam przyglądać się uważniej scenie, która się wokół mnie działa. Zobaczyłam moją babcię pochlipującą cichutko zrobiło mi się żali jej, bo chociaż mnie nie rozumiałam to zawsze była dla mnie miła. Nagle czyjaś sylwetka przykuła szczególnie moją uwagę. Był to smukły chłopak imieniem Kuba chodzący ze mną do klasy. Nie spodziewałam się go tutaj. Wprawdzie ostatnie trochę zaczęliśmy ze sobą gadać, ale nie przypuszczałam, że tyle dla niego znaczyłam, że przyszedł się ze mną pożegnać. Popatrzyłam mu w oczy, uwielbiałam jego oczy miały one piękny odcień jasnej, prawie przeźroczystej zieleni i zobaczyłam smutek. Rozejrzałam się w około, ale więcej osób z mojej klasy nie zobaczyłam. Angelika i Natalia moje ‘najlepsze’ przyjaciółki nawet nie pofatygowały się, żeby przyjść. Pewnie teraz śmieją się gdzieś razem. Zasmuciło mnie to strasznie bowiem uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie miałam żadnych prawdziwych przyjaciół. Nagle spojrzałam na mojego brata. To co ujrzałam prawie wyprowadziło mnie z równowagi. Mój brat, zawsze twardy, niezależnie od sytuacji płakał. Nawet kiedy jego przyjaciel przedawkował nie uronił żadnej łzy. A teraz płakał. Poczułam się zaszczycona, ponieważ uświadomiłam sobie ile dla niego znaczyłam, przecież nie tylko on był dla mnie podporob, ale i ja dla niego. To ja przyprowadzałam go do domu pijanego i pomagałam nie zrobić niczego głupiego. To ja pomogłam mu rzucić palenie. To ja pomagałam mu w kłopotach, gdy pilnie potrzebował kasy. Nagle tak bardzo zapragnęłam go przytulić..
I wtedy obudziło mnie światło świecące na przemian raz do jednego a raz do drugiego oka.

Prolog



Prolog

Noc. Dach wysokiego budynku. 14-letnia dziewczyna. Myśl, że nikt jej nie kocha.
Nagle usłyszała stłumiony krzyk. Nie wiedziała kto krzyczy, może to była ona sama. Krok w przód. Później już tylko ciemność…
Czerń. Otchłań. Nic innego się nie liczyło tylko dominująca czerń…
Później nic, pustka… Brak jakichkolwiek uczuć…
Aż nagle biel… Oślepiająca biel… i ciepło. Nareszcie coś zaczęłam czuć. Później doszła niewytłumaczalna radość i ożywienie, a na końcu strach, bo uświadomiłam sobie, że umarłam…